czwartek, 17 stycznia 2013

Świetny list od czytelnika wyborcza.pl

Wyborcza.pl opublikowała świetny list od czytelnika podający istotę tematu dlaczego sprzeciwiam się tylko stawianiu fotoradarów.

List dotyczący ustawienia znaków drogowych polecam Panu Ministrowi, GDDKiA, i wszystkim którzy mówią że protestują mordercy.

List cytuję gdyby zniknął z portalu:
Dyskusja kierowców z... Wielkim Nikim

Fotoradary sprowokowały dyskusję poirytowanych kierowców z ...nikim, bo NIKT jest odpowiedzialny za organizację ruchu drogowego w Polsce, bo nikt na krytykę nie odpowiada. Mogę przedstawić się jako doświadczony kierowca. Prawo jazdy mam od 1961 roku. Początkowo jeździłem motocyklami, później samochodami. Zawsze lubiłem i nadal lubię szybką jazdę. Przejechałem około 2 milionów kilometrów po dwóch kontynentach. Nie spowodowałem w tym czasie, ani też nie uczestniczyłem w ani jednym wypadku lub stłuczce. Natomiast mam kilkanaście bolesnych mandatów zapłaconych, również na dwóch kontynentach, za przekraczanie szybkości. Nauczyło mnie to z większą pokorą przestrzegać ograniczeń szybkości. 

Nie mam nic przeciwko fotoradarom. One mnie i wielu innych kierowców głównie edukowały. Ale to, jak oznakowane są nasze drogi świadczy o bezmyślności lub głupocie odpowiedzialnych za to inżynierów ruchu. Uczy również lekceważenia znaków drogowych. 

Żeby nie być gołosłownym opiszę przejazd przez miejscowość Zegrze Północne, dwupasmową, pozornie nowoczesną, drogą krajową 61. Zjeżdżamy z mostu na Narwi z dopuszczalną prędkością 100 km/godz. Po ok. 800 metrach za zakrętem spostrzegamy nagle znak "teren zabudowany", który ogranicza prędkość do 50 km/ godz. Pięćdziesiąt metrów dalej stoi znak ograniczenia prędkości do 70 km/godz., jednak po dalszych 150 metrach mijamy skrzyżowanie z sygnalizacją świetlną, za którym dozwolona prędkość wynosi 50 km/godz (teren zabudowany). Teren zabudowany kończy się, zdaniem inżynierów ruchu, w szczerym polu 300 metrów dalej, co pozwala jechać z prędkością 100km/godz. Jednak 100 metrów dalej jest znak ograniczający prędkość do 70 km/godz. , zaś po 400 metrach skrzyżowanie z sygnalizacją świetlną i za nim dozwolona prędkość 100 km/ godz. Na odcinku 1300 metrów obowiązuje 6 różnych ograniczeń prędkości w nielogicznej sekwencji: 100 km/godz, 50 km/godz, 70 km/godz, 50 km/godz, 100 km/godz, 70 km/ godz. Na całym tym odcinku jezdnia jest ogrodzona balustradami lub ekranami akustycznymi. Na 500 metrowym odcinku oznakowanym jako teren zabudowany nie ma ani jednego zabudowania z bezpośrednim dostępem do jezdni. Jedyne naprawdę niebezpieczne miejsce to dosyć łagodny łuk w prawo, na którym znajduje się podporządkowany, źle widoczny wyjazd z osiedla. Wielokrotnie musiałem tam gwałtownie hamować za samochodem wymuszającym pierwszeństwo przejazdu przy włączaniu się do ruchu, ale tam akurat dozwolona prędkość wynosi 100 km/godz.!

Równie bogaty w niespodzianki jest przejazd przez Zegrze Północne tą samą drogą w kierunku Warszawy. Za skrzyżowaniem z drogą na Dębe (sygnalizacja świetlna) jedziemy z dozwoloną prędkością 100 km/godz. Po 700 metrach znak "teren zabudowany" ogranicza prędkość jazdy do 50 km/godz. Po 100 metrach znak ograniczający prędkość do 70 km/godz. pozwala zwiększyć prędkość o 20 km/godz. Po dalszych 100 metrach skrzyżowanie z sygnalizacją świetlną ogranicza dozwoloną prędkość do 50 km/godz. właściwych dla terenów zabudowanych. Jedyne "zabudowanie" po tej stronie drogi to nieczynna betonowa brama wjazdowa do fortu carskiego z czasów napoleońskich. Po ok. 200 metrach znak ograniczenia prędkości do 70 km/godz. pozwala nieco przyspieszyć. Po dalszych 100 metrach znak "koniec terenu zabudowanego" pozwala zwiększyć szybkość do 100 km/godz. Na odcinku o długości 1200 m tego pasma drogi krajowej wytyczono pięć odcinków o maksymalnej prędkości zmieniającej się w następującej sekwencji: 100 km/godz., 50 km/godz., 70 km/godz., 50 km/godz., 70 km/godz. Zegrze Północne to idealne miejsce na "pułapki radarowe". Dziwię się, że drogówka bardzo rzadko z tej możliwości korzysta. Świadczyć to może o rozsądku policji w przeciwieństwie do inżynierów drogowych odpowiedzialnych za oznakowanie tego odcinka, a zwłaszcza za nonszalanckie oznakowanie terenów zabudowanych. Np. "teren zabudowany" w Zegrzu Południowym sięga aż na most na Narwi.

Czy na pewno za ten stan rzeczy mandatami powinni być karani kierowcy? Opis przejazdu przez Zegrze Południowe, wymagałby odrębnego eseju.  Prof.dr hab. Tadeusz Skośkiewicz
Takie ustawianie znaków powoduje tylko brak zaufania, zniechęcenie, frustrację. Znacząco POGARSZA bezpieczeństwo na drodze gdyż kierowca skupia się na głupich znakach a nie na tym czy dziecko wbiegnie na drogę.

Frustracja i stres przekłada się na zachowanie - jak już minę te kretyńskie znaki to wdepnę w gaz - w końcu mogę spokojnie jechać.

Panie Ministrze - zacznijmy od porządku w znakach drogowych. Zlikwidujmy prawo do stawiania znaku pod znakiem z nazwą miejscowości, skoro mamy znak strefy prędkości - niech będzie wiadomo - jak jest zagrożenie to stawiamy na drodze JEDEN znak "początek strefy ograniczenia prędkości" a potem odwołujemy JEDNYM znakiem. Będzie prościej, czytelniej, a kierowcy nie będą mieli poczucia że są wystawiani jak sarny na polowaniu...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wszelkie obraźliwe komentarze będą usuwane. Merytoryczna dyskusja mile widziana.