środa, 17 czerwca 2009

Drogi zaufania

Trafiłem na stronę www.drogizaufania.pl. Strona założona przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad.

Idea słuszna - trzeba stanowczo powstrzymać liczbę zmarłych na drogach, ale droga ku temu nie do końca właściwa.

O ile modernizacja tras poprzez poprawę stanu dróg jest jak najbardziej słusznym działaniem, o tyle montowanie fotoradarów i ograniczanie prędkości do 50 km/h "w najniebezpieczniejszych miejscach" już jest działaniem głęboko nieprawidłowym.

Pamiętam dobrze jak pojechałem wyremontowaną zakopianką - jechałem 100-130 km/h równą, nową trasą. Po paru kilometrach wjechałem w obszar zabudowany (bo dobra droga się skończyła). I jakoś automatycznie zacząłem jechać 50-60 km/h. Po prostu uznałem (a raczej mój mózg) że to nie są warunki na większą prędkość.

Metoda proponowana przez instytucję odpowiedzialną za tragiczny stan dróg w Polsce od 20 lat jest jedna: jak kierowca kretynem co jedzie za szybko to trzeba tego idiotę zmusić do jazdy "bezpiecznej" czyli takiej jaką możemy ewentualnie dopuścić na naszej tragicznej drodze.

GDDKiA zapomina (jak również premier i minister infrastruktury) że drogi krajowe są krwiobiegiem państwa. Kraków i Katowice (oraz Wrocław) nie rozwijają się tak dynamicznie tylko dlatego że tak się nazywają, istotną składową rozwoju jest dobra infrastruktura (w Krakowie lotnisko, w Katowicach A4 - bliskość Balic, a w trzech miastach bliskość zachodniej granicy). Nie bez przypadku Lublin jest taki "samotny" - nikt tam nie zamontuje centrum outsorcingu, ani hali produkcyjnej bo koszta transportu (czasu) będą nieopłacalne. Specjaliści też nie przyjadą bo do rodziny wraca się 4-5 h w stresowych warunkach.

Drogi krajowe (pomińmy hańbę braku autostrad) są koniecznością we współczesnym świecie. Bezpieczeństwo na drodze polega (w Polsce) na świadomym łamaniu przepisów, nie dlatego że tak jest bezpiecznie, ale dlatego że jadąc w kolumnie samochodów na drodze jednopasmowej (vide droga Kraków - Warszawa) bezpieczniej jest zwiększyć prędkość o 20 km/h niż pozwolić się wyprzedzać (kto nie wierzy niech sobie wyobrazi co się stanie z jego samochodem jak wyprzedzający zderzy się z pojazdem z przeciwka - gdzie uderzy rykoszet ?).

Gdzieś przeczytałem (wywiad z policjantem jeżdżącym do wypadków) że zgodna z przepisami podróż Kraków-Warszawa trwać musi nie mniej niż 6h. Pomijając zmęczenie kierowcy - stres związany z niebezpieczeństwem, to jest nierealne. Żaden kurier, ani firma transportowa tego nie zaakceptuje.

Ale GDDKiA a jakże. Zamiast budować autostrady i kładki nad drogami budujemy fotoradary.

Dlatego STOP FOTORADAROM.

Dajemy sobie wmawiać że tak może być. Czesi, Słowacy i cała reszta Europy pokazała że można inaczej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wszelkie obraźliwe komentarze będą usuwane. Merytoryczna dyskusja mile widziana.