środa, 23 stycznia 2013

Mandaty dla osób z immunitetem

Minister Nowak zgadza się że mandaty za przekroczenie prędkości powinny otrzymywać wszyscy bez wyjątku. 

Jako rozwiązanie proponuje (odrzucone przez Trybunał Konstytucyjny) rozwiązanie zmiany wykroczenia na karę administracyjną. 

Jest to złe rozwiązanie, gdyż sądy administracyjne sprawdzają tylko czy wystąpiło zdarzenie, a nie czy były jakieś okoliczności zdarzenia np złe/dobre warunki drogowe. 

Wydaje mi się że zgodne z konstytucją i zapisami o immunitecie będą następujące propozycje:

  • Immunitet domyślnie nie obejmuje wykroczeń. Wykroczenia jako drobne naruszenia porządku publicznego powinny być domyślnie egzekwowane od osób objętych immunitetem. Kara za wykroczenie nie wpływa na niezależność sędziego, prokuratora czy pełnienie mandatu posła. 
  • Jednakże gdyby poseł, prokurator lub sędzia poczuli się zagrożeni w swych uprawnienieniach związanych z immunitetem (na przykład sędzia byłby śledzony przez straż miejską przez cały czas) to każdy mandat może zostać zgłoszony do tej samej instytucji która teraz zwalnia prokuratora, sędziego lub posła z immunitetu i w tym konkretnym mandacie nadać immunitet. 
Czyli:
Jak poseł przekroczy prędkość to płaci. Jak uważa że niesłusznie to ma 3 miesiące na zgłoszenie się do prezydium sejmu celem nadania immunitetu dotyczącego tego konkretnego zdarzenia. I sejm głosuje że poseł Nowak nie zapłaci mandatu jednego konkretnego.

Takie rozwiązanie zachowuje wszystkie korzystne rozwiązania obecnej ustawy o wykroczeniach - zwykły obywatel ma te same prawa co teraz, natomiast osoby objęte immunitetem płacą albo wnioskują o nadanie immunitetu, co gwarantuje zachowanie np. niezawisłości sędziego. 

poniedziałek, 21 stycznia 2013

Fakty po faktach - o fotoradarach

Bardzo sensowna dyskusja w faktach po faktach o fotoradarach. 

Miażdząca krytyka MInistra Nowaka. 

W pełni się zgadzam z senatorem Borowskim - to jest nieprawidłowa, patologiczna kolejność. Zamiast najpierw kontynuować budowę dróg, zrobić sensowną analizę (a dlaczego w zeszłym roku spadła liczba ofiar na drogach ? Min. Nowak - nie wiemy, analizujemy.), przedstawić plany - jest dostępny program BRD i dopiero PO tym wszystkim wdrożyć wnioski z analizy, minister robi zupełnie na odwrót. 


Karanie nie przynosi efektów. Wychowywanie tak. 

Link do programu: Fakty po faktach "Fotoradary są udręczeniem na zapas"

Link do opisu programu


Wywiad z Ministrem Nowakiem - Tomasz Lis

Minister Nowak w programie Tomasza Lisa pokazał drastyczny demagogizm. 

Mówienie o wyborze życia jest chwytem poniżej pasa. Poza drastycznymi piratami wątpię aby osoby które protestują przeciw takiemu postawieniu sprawy były za śmiercią paru tysięcy ludzi na drogach w Polsce. 

Moim celem również jest aby drogi były bezpieczniejsze. 

Niestety Minister Nowak nie rozumie jednego - to nie on sam jeden jeździ po polskich drogach. Nie on sam decyduje o prędkości każdego kierowcy. Kierowców mamy parę milionów, czynnych parę setek tysięcy. Jedyna skuteczna metoda to działanie razem, wspólne. Zawsze będą jednostki które będą protestować, ale większość zgodzi się z dobrymi pomysłami (lepsze szkolenie, lepsze drogi, mniej znaków drogowych), jak również z faktem że fotoradary przed szkołami, przejściami dla pieszych czy innymi niebezpiecznymi miejscami są wskazane i pomocne. 

Tylko parnerstwo z kierowcami może szybko, sprawnie, skutecznie, tanio i efektywnie rozwiązać wiele problemów. Energia jaka jest w tej dyskusji powinna być wykorzystana do zrealizowania nowych pomysłów. Nowych programów. Nowego otwarcia. 

Jednak Minister Nowak nie rozumie że fotoradar nie rozwiąże wszystkich problemów. 


Niestety. 





Przykład szkolenia doskonalenia techniki jazdy

Znalazłem w necie przykład takiego szkolenia jakie powinno być obowiązkowe po pół roku od zdania egzaminu na prawo jazdy. 

W przykładowym filnie - policjanci z drogówki :)


Piraci a egzaminy

Minister Nowak kontynuuje swoją krucjatę przeciwko mordercom. 

Tymczasem mógłby się zastanowić dlaczego tak dużo osób protestuje przeciw jego pomysłom - czy naprawdę wszyscy to bogaci celebryci chcący jeździć za szybko ?

Ja chcę aby było bezpieczniej, chcę parnerstwa na drodze w znakach, w kontaktach z policją (chłopaki mają trudną robotę), chcę dojechać bezpiecznie. A to oznacza że nie będę wypatrywał fotoradaru i wideorejestratora z tyłu, tylko skupię się na drodze i warunkach jakie na niej panują. 

Temat posta dotyczy pytania jak egzaminować piratów którym odebrano prawo jazdy ?

Obecny stan zakłada skierowanie pirata na ponowny egzamin. Taki sam jak ten który zdają kandydaci na kierowców którzy za kierownicą spędzili ok 20-40h. 


Jest to bezsensowny pomysł. Czego na tym kursie/egzaminie ma się nauczyć ktoś kto złamał przepisy na tyle mocno że odebrano mu prawo jazdy ? Jak parkować ? Jakie są przepisy ruchu drogowego ? No przecież nie odebrano mu prawa jazdy za parkowanie pod blokiem, tylko za AKTYWNY RUCH na drogach i łamanie przepisów. 

Sensowna jest zupełna zmiana - egzamin dla osób którym odebrano prawo jazdy powinien być zupełnie inny od tego który zdają kandydaci na kierowców. Obejmujący testy psychologiczne (radzenie sobie ze stresem, agresją), symulujący sytuacje na drodze w warunkach testowych (na mokrej/zimnej płycie), skupiający się na postawie ukaranego kierowcy a nie na jego znajomości przepisów czy parkowania. Zobaczenie skutków rozjechania kartonów z nadmierną prędkością (10-30 sek) zrobi więcej niż 100 godzin pogadanek. 


To poprawi bezpieczeństwo - bo jak kierowca nie zda takiego egzaminu, to kolejny powinien kosztować więcej, a egzaminator wie na co ma zwrócić uwagę (np. agresja kierowcy). 

To pomoże wyeliminować najbardziej agresywnych kierowców. A nie fotoradary. Bo takie szkolenie zmieni POSTAWĘ kierowcy, zamiast uczyć "te głupie fotoradary odebrały mi prawo jazdy, a policja to już w ogóle banda zła zupełnego". 


Brakuje mi w krucjacie Pana Ministra Nowaka takich propozycji. Ale może dlatego że wsłuchuje się w cmentarną ciszę zamiast w propozycje obywateli... 

Pozdrawiam, 

niedziela, 20 stycznia 2013

Poseł Palikot i fotoradary

Pewnego razu Poseł Palikot postanowił zaprotestować przeciwko fotoradarom. Niestety nie myślał nad tym zbyt długo - być może nie pamiętał mądrej maksymy "długo myśl, prędko czyń", albo po prostu zapomniał o pierwszej części i zostało w pamięci tylko "prędko czyń"... 


W każdym razie Poseł Palikot postanowił przejechać (wraz z innymi osobami) ulicami miasta Warszawy. Miasto duże, parę fotoradarów ma. Prędkoczyniący Poseł postanowił przejechać w masce ministra Rostowskiego, Nowaka lub premiera Tuska... 

Tymczasem Poseł Palikot ma możliwość realnej zmiany.

Po pierwsze - wraz ze swoim klubem parlamentarnym mógłby zgłosić poprawkę do ustawy budżetowej (zwanej potocznie budżetem) polegającą na wykreśleniu wpływów w wysokości 1,5 mld PLN z tytułu fotoradarów. 

Po drugie - w ten sam sposób mogłby zapisać w ustawie budżetowej że 100% wpływów z mandatów jest przeznaczanych na poprawę bezpieczeństwa ruchu drogowego (nawet jeżeli pieniądze zostaną przeznaczone na ITD to na pewno nie zostaną na loty premiera z Warszawy do Gdańska). 

W przypadku gdyby opozycja nie mogła zgłosić takiego projektu proponuję aby zgłosiła projekt uchwały sejmowej wzywającej rząd, premiera i ministra transportu do złożenia autopoprawki do budżetu. 

Szanowny Panie Pośle, 

Gdyby Pan akcję z jazdą z maską premiera Tuska na twarzy urządził PO wniosku o wykreślenie 1,5 mld PLN z tytułu fotoradarów z budżetu - można by się zastanowić czy to jest dobra akcja i właściwa. Mimo wszystko jest to namawianie do łamania przepisów.  

Natomiast teraz - jest to tylko akcja pod publiczkę - bez realnego wpływu na bezpieczeństwo ruchu drogowego. 

Z wyrazami szacunku, 

Jeżeli chcecie napisać do Posła - tutaj jest adres.
Akcja Posła Palikota.



piątek, 18 stycznia 2013

Nowe szkolenie kierowców wg. min. Nowaka

Minister Nowak z dumą prezentuje nowe pomysły na szkolenie kierowców - tak aby było bezpieczniej. Niestety Minister jak zwykle nie wykazał się inteligencją analityczną i nie zastanowił się co jest przyczyną wypadków.

Trudny egzamin nic nie zmienia. Jaka jest różnica dla zupełnie zielonego kierowcy w zdaniu łatwego egzaminu i trudnego ? Taki "zielony" kierowca nie ma jak umiejscowić swojej wiedzy bo legalnie spędził za kółkiem ok 20-40 h czyli licząc pracowniczo ok 1 tygodnia. Z czego część na uczeniu się jak parkować.

Sensowne podejście wyglądałoby tak:

1. Prosty egazamin. Zdajesz, nie zabijesz siebie ani sąsiadów na drodzie - masz prawko.

2. Po pół roku masz się zgłosić na szkolenie (płatne) z własnym lub bez samochodu. Podczas tego szkolenia instruktor pokaże Ci jak się zachowuje samochód na lodzie, na wodzie, jak wygląda hamowanie (wraz z wjazdem w pudła). [EDIT:] Dla szczególnie "ambitnych" młodych kierowców instruktor może na kartonach narysować oczka, uszka i warkoczyki. Oraz po przejechaniu pudeł powiedzieć: "jadąc 90 km/h właśnie zabiłeś kogoś na pasach" [/EDIT]. To nauczy 1000 razy więcej niż "trudny egzamin". Równocześnie kierowca będzie mógł odnieść nową wiedzę do praktyki - bo ok pół roku jeździ. Z trzeciej strony młody kierowca jest pod nadzorem - instruktorzy sprawdzają postawę kierowcy i nie zdanie tego egzaminu (np. 3 razy z rzędu bo nie ma sensu odbierać za pierwszym - kierowca nie popełnił wykroczenia, dajemy mu drugą i 3 szansę) powoduje odebranie prawa jazdy. I ponowne egzaminy. Zdasz, dostajesz prawko z powrotem.

3. Po kolejnym pół roku kolejne szkolenie - podobne ale w innych warunkach pogodowych. Również obejmujące inny ruch - na przykład na autostradzie i drogach krajowych.

4. Dopiero po roku kierowca wchodzi w drugi etap - drugi rok kiedy ma obniżony poziom punktów. Obniżony limit punktów powinien być przez 2 lata. A młody kierowca pod szczególną uwagą policji, ITD, instruktorów, itp. Ale z możliwością rozwoju swoich umiejętności w kontrolowanych, bezpiecznych warunkach.

To jest trudny, drogi i skomplikowany system. Ale na pewno zwiększy bezpieczeństwo. 

Obecnie "trudny" i abstrakcyjny egzamin i radź sobie kierowco - jak jeździć na lodzie, deszczu i piasku.

Dlatego nie fotoradarom, a tak dla bezpieczeństwa.

czwartek, 17 stycznia 2013

Piraci drogowi

Stawiam roboczą hipotezę że za część wypadków odpowiadają najbardziej "aktywni" piraci.

Pytanie jak tego uniknąć ?

Obecnie pirat o dużym potencjale (np: 50 pkt w pościgu policyjnym) może zostać ukarany zakazem prowadzenia pojazdów i karą sumaryczną.

Tymczasem dla tego typu piratów kary powinny być szczególnie bolesne.

Anulacja polisy OC i nowa stawka w wysokości nie mniej niż +1000% stawki bazowej - jak będzie musiał zapłacić rocznie 4-5 tys za OC to pomyśli. Stawka maleje tylko gdy kierowca wykupuje OC. Prawo powinno dawać z ustawy pełne możliwości wykorzystania danych osobowych takich piratów przez firmy ubezpieczeniowe. We wszystkich aspektach - również w polisach na życie na przykład.

Kara mandatu powinna być sądownie ustalana - w sposób znacznie wyższy niż normalny mandat. Z automatu. W kontekście dochodów.

Kara zakazu prowadzenia pojazdów powinna być ustalana sądownie - ale tutaj bym nie był zbyt restrykcyjny.

Sądownie za to przesyłałbym do osób spokrewnionych i zamieszkujących razem informację o wyroku - po to aby ubezpieczyciele mogli wprowadzić do polisy punkt "pojazdu nie będzie prowadziła osoba mająca ustawową zwyżkę +1000%". Po to aby powrót do "nomalnych" kierowców dla takiego wysokopunktowego pirata był długi i bolesny.

Powyższe powinno dotyczyć piratów którzy łamią wiele przepisów za jednym zamachem stwarzając szczególne zagrożenie na drodze. Po prostu takie jednostki należy eliminować.

Za szczególne zagrożenie nie uważam przekroczenia prędkości o 10-50 km/h.

Zapraszam do komentowania.

Dlaczego nie fotoradary ?

TVN w programie czarno na białym pojechał razem z instruktorem jazdy Panem Kubą Bielakiem po Warszawie.

Ilość znaków pokazana w programie jest oszałamiająca. Nie wiadomo czy patrzeć w lewo, prawo czy na wprost. Na drogę na pewno nie. Podobnie ilość opisów.

Nikt nie weryfikuje znaków w Polsce. Można postawić i 20 znaków przed skrzyżowaniem i nic nikomu za to nie grozi.

Stąd mój protest - najpierw drogi, równocześnie znaki, a potem fotoradary.

Link do materiału:
Czarno na białym - drogi absurdu

Świetny list od czytelnika wyborcza.pl

Wyborcza.pl opublikowała świetny list od czytelnika podający istotę tematu dlaczego sprzeciwiam się tylko stawianiu fotoradarów.

List dotyczący ustawienia znaków drogowych polecam Panu Ministrowi, GDDKiA, i wszystkim którzy mówią że protestują mordercy.

List cytuję gdyby zniknął z portalu:
Dyskusja kierowców z... Wielkim Nikim

Fotoradary sprowokowały dyskusję poirytowanych kierowców z ...nikim, bo NIKT jest odpowiedzialny za organizację ruchu drogowego w Polsce, bo nikt na krytykę nie odpowiada. Mogę przedstawić się jako doświadczony kierowca. Prawo jazdy mam od 1961 roku. Początkowo jeździłem motocyklami, później samochodami. Zawsze lubiłem i nadal lubię szybką jazdę. Przejechałem około 2 milionów kilometrów po dwóch kontynentach. Nie spowodowałem w tym czasie, ani też nie uczestniczyłem w ani jednym wypadku lub stłuczce. Natomiast mam kilkanaście bolesnych mandatów zapłaconych, również na dwóch kontynentach, za przekraczanie szybkości. Nauczyło mnie to z większą pokorą przestrzegać ograniczeń szybkości. 

Nie mam nic przeciwko fotoradarom. One mnie i wielu innych kierowców głównie edukowały. Ale to, jak oznakowane są nasze drogi świadczy o bezmyślności lub głupocie odpowiedzialnych za to inżynierów ruchu. Uczy również lekceważenia znaków drogowych. 

Żeby nie być gołosłownym opiszę przejazd przez miejscowość Zegrze Północne, dwupasmową, pozornie nowoczesną, drogą krajową 61. Zjeżdżamy z mostu na Narwi z dopuszczalną prędkością 100 km/godz. Po ok. 800 metrach za zakrętem spostrzegamy nagle znak "teren zabudowany", który ogranicza prędkość do 50 km/ godz. Pięćdziesiąt metrów dalej stoi znak ograniczenia prędkości do 70 km/godz., jednak po dalszych 150 metrach mijamy skrzyżowanie z sygnalizacją świetlną, za którym dozwolona prędkość wynosi 50 km/godz (teren zabudowany). Teren zabudowany kończy się, zdaniem inżynierów ruchu, w szczerym polu 300 metrów dalej, co pozwala jechać z prędkością 100km/godz. Jednak 100 metrów dalej jest znak ograniczający prędkość do 70 km/godz. , zaś po 400 metrach skrzyżowanie z sygnalizacją świetlną i za nim dozwolona prędkość 100 km/ godz. Na odcinku 1300 metrów obowiązuje 6 różnych ograniczeń prędkości w nielogicznej sekwencji: 100 km/godz, 50 km/godz, 70 km/godz, 50 km/godz, 100 km/godz, 70 km/ godz. Na całym tym odcinku jezdnia jest ogrodzona balustradami lub ekranami akustycznymi. Na 500 metrowym odcinku oznakowanym jako teren zabudowany nie ma ani jednego zabudowania z bezpośrednim dostępem do jezdni. Jedyne naprawdę niebezpieczne miejsce to dosyć łagodny łuk w prawo, na którym znajduje się podporządkowany, źle widoczny wyjazd z osiedla. Wielokrotnie musiałem tam gwałtownie hamować za samochodem wymuszającym pierwszeństwo przejazdu przy włączaniu się do ruchu, ale tam akurat dozwolona prędkość wynosi 100 km/godz.!

Równie bogaty w niespodzianki jest przejazd przez Zegrze Północne tą samą drogą w kierunku Warszawy. Za skrzyżowaniem z drogą na Dębe (sygnalizacja świetlna) jedziemy z dozwoloną prędkością 100 km/godz. Po 700 metrach znak "teren zabudowany" ogranicza prędkość jazdy do 50 km/godz. Po 100 metrach znak ograniczający prędkość do 70 km/godz. pozwala zwiększyć prędkość o 20 km/godz. Po dalszych 100 metrach skrzyżowanie z sygnalizacją świetlną ogranicza dozwoloną prędkość do 50 km/godz. właściwych dla terenów zabudowanych. Jedyne "zabudowanie" po tej stronie drogi to nieczynna betonowa brama wjazdowa do fortu carskiego z czasów napoleońskich. Po ok. 200 metrach znak ograniczenia prędkości do 70 km/godz. pozwala nieco przyspieszyć. Po dalszych 100 metrach znak "koniec terenu zabudowanego" pozwala zwiększyć szybkość do 100 km/godz. Na odcinku o długości 1200 m tego pasma drogi krajowej wytyczono pięć odcinków o maksymalnej prędkości zmieniającej się w następującej sekwencji: 100 km/godz., 50 km/godz., 70 km/godz., 50 km/godz., 70 km/godz. Zegrze Północne to idealne miejsce na "pułapki radarowe". Dziwię się, że drogówka bardzo rzadko z tej możliwości korzysta. Świadczyć to może o rozsądku policji w przeciwieństwie do inżynierów drogowych odpowiedzialnych za oznakowanie tego odcinka, a zwłaszcza za nonszalanckie oznakowanie terenów zabudowanych. Np. "teren zabudowany" w Zegrzu Południowym sięga aż na most na Narwi.

Czy na pewno za ten stan rzeczy mandatami powinni być karani kierowcy? Opis przejazdu przez Zegrze Południowe, wymagałby odrębnego eseju.  Prof.dr hab. Tadeusz Skośkiewicz
Takie ustawianie znaków powoduje tylko brak zaufania, zniechęcenie, frustrację. Znacząco POGARSZA bezpieczeństwo na drodze gdyż kierowca skupia się na głupich znakach a nie na tym czy dziecko wbiegnie na drogę.

Frustracja i stres przekłada się na zachowanie - jak już minę te kretyńskie znaki to wdepnę w gaz - w końcu mogę spokojnie jechać.

Panie Ministrze - zacznijmy od porządku w znakach drogowych. Zlikwidujmy prawo do stawiania znaku pod znakiem z nazwą miejscowości, skoro mamy znak strefy prędkości - niech będzie wiadomo - jak jest zagrożenie to stawiamy na drodze JEDEN znak "początek strefy ograniczenia prędkości" a potem odwołujemy JEDNYM znakiem. Będzie prościej, czytelniej, a kierowcy nie będą mieli poczucia że są wystawiani jak sarny na polowaniu...

Świetny pomysł na uczenie kierowców

W innym poście na portalu naTemat.pl jest świetna propozycja:

Dodanie automatycznych pomiarów prędkości BEZ KARANIA - tylko wyświetla informację o bieżącej prędkości oraz ewentualnie ile kierowca zapłaciłby gdyby został złapany.

Takie rozwiązania są w Czechach i Austrii (widziałem osobiście) i muszę powiedzieć że na mnie to świetnie działa - widzę ile jadę - to mi pomaga - zwłaszcza gdy jest przed szkołą.

I to jest wizja parnerstwa na drodze, która mi się niesamowicie podoba.

Pozdrawiam,

Konstytucyjne zagadnienia fotoradarów

Bardzo ciekawy post dotyczący fotoradarów i zmian w prawie.

Okazuje się że z puktu widzenia prawa które obowiązuje w Polsce nadmierne ograniczenia swobody podróżowania może być podstawą do zakwestionowania tego prawa przez Trybunał Konstytucyjny. Oznacza to że państwo ma prawo ograniczać prędkość, ale nie może na przykład wprowadzić obowiązkowego montowania nadajników GPS w każdym samochodzie i karać za prędkość powyżej na przykład 30 km/h.

Drugi ciekawy temat - w kontekście statystyk - przykład z życia w komentarzach - zdarzenie drogowe  przy prędkości 30 km/h - stłuczka - i co policja wpisała - "niedostosowanie prędkości do warunków" - czyli taki przypadek zasilił ministerialne 43% tych którzy przekraczają prędkość.

To potwierdza moją tezę że fotoradary nie są uniwersalnym lekarstwem - są pomocne, ale nie tylko fotoradary spowodują wzrost bezpieczeńśtwa na drogach.

Link do wpisu:
Zapomniana lekcja o fotoradarach

Pozdrawiam,

wtorek, 15 stycznia 2013

Ciekawy pomysł

Być może warto rozważyć propozycję uruchomienia pozytywnych motywacji w walce o bezpieczne drogi ?

Antyweb publikuje bardzo ciekawy pomysł.

Mi się wstępnie podoba.


Pomysły Ministra Nowaka a rzeczywistość

Ostatnio przez media przetacza się dyskusja na temat fotoradarów i pomysłów Ministra Nowaka.

Chcę jasno powiedzieć - TRZEBA ZMNIEJSZYĆ LICZBĘ OFIAR NA DROGACH !

I to jest jedyna rzecz z którą się zgadzam z Ministrem Nowakiem.

Pozostałe pomysły są trochę z kosmosu. Część z nich opiszę teraz.

Po pierwsze:
Około 1/3 wszystkich ofiar stanowią piesi. Kierowcy najeżdżają na pieszych doprowadzając do śmierci lub kalectwa. Czy fotoradary coś tutaj zmienią ? Nie wydaje mi się. Najbezpieczniejszym sposobem zapobieżenia wypadkowi jest oddzielenie ruchu pieszych od ruchu samochodów - na drogach ekspresowych, autostradach nie ruchu pieszych, więc nie ma problemu. Na drogach gminnych należy budować chodniki. A na pozostałych ? Zmienić optyczne wsparcie ruchu (boczne paliki z odblaskami). Opiszę to za parę dni bardziej szczegółowo.

1/3 ofiar (piesi) na polskich drogach jest w programie fotoradarów POMIJANA !

W przypadku miejskim (konieczność licznych skrzyżowań) POPIERAM zamontowanie fotoradarów pilnujących zatrzymania na czerwonym świetle. Jeżeli kolejny przetarg będzie 100% przeznaczony tylko na takie fotoradary to będzie to krok w dobrym kierunku.

Po drugie:
Znacząca ilość ofiar wypadków z udziałem kierujących lub pasażerów ma miejsce w przypadku zderzenia czołowego. Zderzenia czołowe na autostradach i drogach ekspresowych NIE WYSTĘPUJĄ ! Jak do tego ma się pomysł fotoradarów ? Nie ma związku. Można ograniczyć prędkość gdy nie ma drogi szybkiego ruchu, ale to jest działanie według zasady - stłucz termometr nie będziesz miał temperatury.

Wniosek jest jeden - należy budować drogi, a nie stawiać fotoradary na drogach które nie mają możliwości być bezpieczne.

Po trzecie:
Jestem gotów poprzeć pomysł Ministra Nowaka pod dwoma warunkami:

  1. Fotoradary jak Owsiak - 100% co wpada z mandatów z ustawy idzie na bezpieczeństwo i nowe drogi (malowanie pasów, wymiana odblasków, itp). Obecnie wpływy z fotoradarów mogą być zgodnie z prawem wykorzystane na przeloty samolotem premiera na trasie Warszawa - Gdańsk.
  2. Posłowie i ministrowie płacą 200% mandatu bez prawa łaski, tak samo minister (zamiast kierowcy samochodu służbowego) BOR z premierem, prezydentem może używać sygnałów uprzywilejowania, ale nie może przekraczać prędkości. W przypadku utraty prawa jazdy za punkty poseł lub minister musi zdać nowy egzamin w ciągu 3 miesięcy bo jak nie to za każdy miesiąc płaci 10 tys. kary. Nie wysłanie mandatu do posła oznacza dyscyplinarne zwolnienie pracownika ITD, prezesa ITD i regionalnego kierownika z dożywotnim zakazem pracy w instytucjach publicznych. 

Zapraszam do komentarzy. 

Powrót

Po dosyć długiej nieobecności wracam do tematu w związku z nowymi planami Ministra Sławomira Nowaka.

W najbliższym czasie postaram się opublikować aktualne postulaty.