wtorek, 23 czerwca 2009

Gambit 2005

Okazało się że Krajowa Rada Bezpieczeństwa Drogowego przygotowała program poprawy bezpieczeństwa ruchu drogowego na lata 2005-2013. Program nazywa się Gambit 2005 i jest dostępny w internecie.

Jednym z wniosków jaki mi się nasuwa jest fakt wysokiej śmiertelności pieszych na polskich drogach.

Moja teoria wygląda trochę inaczej niż wersja "oficjalna".

Mianowicie jadąc zakopianką (wracając z Zakopanego lub ze Słowacji) uderzyło mnie że na drodze nie widać bocznych oznaczeń. Po prostu boczne odblaski nie działają. Jadę w nocy i albo mam mega mocne światła mijania (i oślepiam kierowców z przeciwka), albo nie widzę gdzie droga się kończy (nie widzę brzegów drogi). I dotyczy to większości dróg w Polsce. W tym świeżo wyremontowanych.

Na dowód że się jednak da mogę przytoczyć drogę na Słowacji - Zuberec - Oravice - jest tam taka krótka serpentynka (w końcu to góry), którą Słowacy wyremontowali. Efekt jest oszałamiający. Jadąc w nocy z odległości 2-3 razy większej niż zasięg świateł widzę drogę. Widzę oznaczenia boczne, więc wiem że najpierw droga zakręca w lewo, a potem w prawo, a potem mogę jechać prosto.

Teraz wyobraźmy sobie że takie samo oświetlenie (odblaski) boczne jest na zakopiance. Jeżeli (wielokrotnie widziany) pieszy idzie bokiem drogi (pomiędzy barierką boczną a jezdnią) to zasłania boczne odblaski. I dzięki temu kierowca widzi pieszego. A to już klucz do sukcesu - jeżeli kierowca zobaczy pieszego to zakładam że będzie się starał go wyminąć, albo chociaż zwolni.

I będzie bezpieczniej.

Ale i tak GDDKiA, MI, i wszyscy inni w Polsce twierdzą że "nadmierna prędkość przyczyną wypadków".

PS. Postaram się znaleźć Polską Normę dla odblasków bocznych.

poniedziałek, 22 czerwca 2009

Krajowa Rada Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego

Z miesiąc temu jadąc samochodem wysłuchałem w radio że austriacy zbadali ile kosztuje śmierć człowieka w wypadku drogowym. Wg dziennikarza koszt śmierci obywatela był obliczony na 2 mln dolarów.

Austriacy policzyli nie tylko koszty leczenia, akcji ratunkowej, itp. ale również koszty utraconych korzyści - obywatel nie zarabia, nie utrzymuje rodziny, a państwo musi wspierać bliskich.

Chciałem znaleźć ten raport i tak trafiłem na stronę Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego. Jest to organizacja która powinna działać na rzecz poprawy bezpieczeństwa na drogach.

Czy tak jest istotnie postaram się w najbliższym czasie sprawdzić.

Bezkarni posłowie...

Dziś RMF podało, że posłowie korzystając z immunitetu nie płacą mandatów. Nie dziwi więc że posłowie nie są chętni do poprawy jakości dróg - po prostu posłowie nie ponoszą kosztów złych dróg i złej organizacji.

Inicjatywa marszałka Komorowskiego polegająca na upublicznieniu informacji o skorzystaniu z immunitetu (i nie zapłaceniu mandatu) jest jak najbardziej prawidłowa.

Lublin - droga zabudowana...

Weekend spędziłem pod Lublinem - wesele znajomych. Sama impreza bardzo fajna, para szczęśliwa, zakochana, zapatrzona w siebie. Rodzina panny młodej gościnna, ciepła. Po prostu miodzio.

Piszę o tym gdyż aby znaleźć się na weselu należało przejechać ponad 200 km w jedną stronę. Głównie drogą 79 (na Sandomierz). Przez cały weekend padało - pogoda mało czerwcowa.

Wnioski są następujące:
Droga w czasie deszczu zmienia się diametralnie. Po pierwsze droga jest bardziej śliska - dodatkowo niektóre asfalty są bardzo śliskie jak są mokre. Ale kluczem jest stan drogi. W wielu miejscach nowe drogi (wyremontowane, równe, dobre) w czasie deszczu stają się bajorami. Kilka razy wjeżdżając w takie bajoro bałem się czy nie wpadnę w poślizg (jedna strona ma duży opór bo opona rozbija wodę, druga jedzie normalnie). Szczególnie dziwi to w przypadku nowych dróg (widać że jeszcze trwa remont bo nie ma oznaczeń bocznych).

Kolejnym tematem są koleiny. Często gdy jechał samochód z przeciwka na przednią szybę leciała ściana wody spod kół samochodu. Poza wybitnie stresującym aspektem takiej sytuacji na moment kierowca traci widoczność. Nie jest to na pewno dobre.

Oczywiście można podeprzeć się prawem - kierowca jest zobowiązany do dostosowania prędkości do warunków panujących na drodze - ale czy to oznacza że pomiędzy 2. (Kraków) a 9. miastem Polski (Lublin) wg liczby ludności ma się odbywać z prędkością 20-30 km/h ??

Dodatkowo droga przez ponad połowę długości jest po obszarze zabudowanym, gdzie rzeczywiście w czasie deszczu wypadałoby zwolnić...

Z powyższego nie dziwi że Kraków, Katowice, Wrocław rozwijają się dynamicznie, a Lublin nie - w końcu do miasta trzeba dowieźć ludzi, towary, zapasy, a wywieźć produkty.

Fotoradary nie rozwiążą problemu transportu - ludzie będą chcieli/musieli dojechać do np. Lublina w skończonym czasie. Bez względu na znaki "obszar zabudowany".

środa, 17 czerwca 2009

Drogi zaufania

Trafiłem na stronę www.drogizaufania.pl. Strona założona przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad.

Idea słuszna - trzeba stanowczo powstrzymać liczbę zmarłych na drogach, ale droga ku temu nie do końca właściwa.

O ile modernizacja tras poprzez poprawę stanu dróg jest jak najbardziej słusznym działaniem, o tyle montowanie fotoradarów i ograniczanie prędkości do 50 km/h "w najniebezpieczniejszych miejscach" już jest działaniem głęboko nieprawidłowym.

Pamiętam dobrze jak pojechałem wyremontowaną zakopianką - jechałem 100-130 km/h równą, nową trasą. Po paru kilometrach wjechałem w obszar zabudowany (bo dobra droga się skończyła). I jakoś automatycznie zacząłem jechać 50-60 km/h. Po prostu uznałem (a raczej mój mózg) że to nie są warunki na większą prędkość.

Metoda proponowana przez instytucję odpowiedzialną za tragiczny stan dróg w Polsce od 20 lat jest jedna: jak kierowca kretynem co jedzie za szybko to trzeba tego idiotę zmusić do jazdy "bezpiecznej" czyli takiej jaką możemy ewentualnie dopuścić na naszej tragicznej drodze.

GDDKiA zapomina (jak również premier i minister infrastruktury) że drogi krajowe są krwiobiegiem państwa. Kraków i Katowice (oraz Wrocław) nie rozwijają się tak dynamicznie tylko dlatego że tak się nazywają, istotną składową rozwoju jest dobra infrastruktura (w Krakowie lotnisko, w Katowicach A4 - bliskość Balic, a w trzech miastach bliskość zachodniej granicy). Nie bez przypadku Lublin jest taki "samotny" - nikt tam nie zamontuje centrum outsorcingu, ani hali produkcyjnej bo koszta transportu (czasu) będą nieopłacalne. Specjaliści też nie przyjadą bo do rodziny wraca się 4-5 h w stresowych warunkach.

Drogi krajowe (pomińmy hańbę braku autostrad) są koniecznością we współczesnym świecie. Bezpieczeństwo na drodze polega (w Polsce) na świadomym łamaniu przepisów, nie dlatego że tak jest bezpiecznie, ale dlatego że jadąc w kolumnie samochodów na drodze jednopasmowej (vide droga Kraków - Warszawa) bezpieczniej jest zwiększyć prędkość o 20 km/h niż pozwolić się wyprzedzać (kto nie wierzy niech sobie wyobrazi co się stanie z jego samochodem jak wyprzedzający zderzy się z pojazdem z przeciwka - gdzie uderzy rykoszet ?).

Gdzieś przeczytałem (wywiad z policjantem jeżdżącym do wypadków) że zgodna z przepisami podróż Kraków-Warszawa trwać musi nie mniej niż 6h. Pomijając zmęczenie kierowcy - stres związany z niebezpieczeństwem, to jest nierealne. Żaden kurier, ani firma transportowa tego nie zaakceptuje.

Ale GDDKiA a jakże. Zamiast budować autostrady i kładki nad drogami budujemy fotoradary.

Dlatego STOP FOTORADAROM.

Dajemy sobie wmawiać że tak może być. Czesi, Słowacy i cała reszta Europy pokazała że można inaczej.

Startujemy

Witam,

Od jakiegoś czasu noszę w sobie pomysł na stronę - bloga ws. fotoradarów.

W Polsce stan dróg jest tragiczny, co zamierzam pokazać. Nie chodzi tylko o stan nawierzchni, ale o całokształt zarządzania drogami w Polsce - są źle oznakowane, źle budowane, a konsekwencje ponoszą kierowcy (i piesi - ginąc na drogach).

Ostatnia inicjatywa ustawodawcza w zakresie budowania centralnej ewidencji zdjęć fotoradarów jest głęboko nieuczciwa. Nie dlatego żebym był zwolennikiem łamania przepisów ruchu drogowego - ale dlatego że Państwo nie może karać obywatela który chce się przemieścić z jednego dużego miasta do innego dużego miasta w skończonym, akceptowalnym czasie.

Drogi krajowe powinny służyć do jazdy pojazdami po nich a nie jako drogi pomiędzy jednym a drugim obszarem zabudowanym...

Mam nadzieję że ten blog pomoże choć trochę poprawić bezpieczeństwo na drogach w Polsce.